Fotorelacja z wyprawy rowerowej Radka Taflińskiego do Indii i Nepalu. Poniższa galeria zawiera zdjęcia z hinduskiego wesela.
No muszę przyznać, że czuję się jak kosmonauta. Dlaczego? A to z powodu ciągłego przekładania daty wylotu. Najpierw miałem lecieć 13 października, później 17 października czyli wczoraj, a ostatecznie wylecę pewnie jutro. Przekładam datę wylotu tak jak Amerykanie start wahadłowców.
Wczoraj nie wyleciałem, bo Aeroswit miał kilkadziesiąt więcej rezerwacji niż było miejsc w samolocie i nie było pewności czy by mnie wzięli. I jeszcze ten rower... Tak więc planowany wylot mam jutro o godz. 11-ej. Nie udało się wynegocjować z Aeroflotem jakiejś konkretnej kwoty za przewóz roweru - będziemy negocjować na lotnisku. Mam nadzieję, że tym razem już wylecę i następnym razem (w czwartek odezwę się już Delhi).
11 listopada :: Delhi, Indie
Od kilkunastu godzin jestem w Indiach. Podróż minęła bardzo dobrze. Ale o samej podróży napiszę jutro. Dziś jestem już trochę zmęczony. Pierwszym moim spostrzeżeniem po kilkugodzinnej wedrówce po Delhi jest : Indie jak i samo Delhi zmieniają się dość szybko i to chyba na lepsze, ale czy przez to nie stracą swego uroku? Pierwszą korzystną zmianą w dziedzinie telekomunikacji jest to, że w hotelu w którym mieszkam w restauracyjce można po kablu podłączyć się do internetu jeśli ma się jakiś laptop czy netbook jak to jest w moim przypadku.
Od dwóch dni jestem już w Delhi. Napiszę może jak się tu mi przyleciało. A więc nawet nie tak najgorzej. Co prawda było trochę problemów na lotnisku, ale i tak mniej niż podczas poprzednich wypraw. Otóż nie miałem uzgodnionej kwestii przewozu roweru z Ukraińcami. Miałem się z nimi dogadywać na miejscu. Jednak na Okęciu okazało się, że biuro Aerosvitu było zamknięte I nie było zupełnie, z kim gadać. Musiałem się więc dogadywać z paniami odprawiającymi nasz lot. Dobrze, że na lotnisku była Agnieszka, ze swym znajomym i oni pilnowali mi pakunków a ja negocjowałem warunki przewozu roweru.