Zimę mamy na półmetku. Pierwsza część minęła jak należy, sypało śniegiem i mroziło. Po tym śniegu, co prawda, w centralnej Polsce nie ma już śladu, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że czeka nas kontynuacja zimowej aury. W końcu to przecież dopiero luty, a zgodnie z prasłowiańskim znaczeniem tego słowa (od słowa lut) ma być srogo, ostro, dziko i okrutnie.
Jeszcze półtorej dekady temu zima nie przedstawiała dla mnie większej wartości. Wszystko zmieniło się kiedy marzenia o lepszej pogodzie na rower zastąpiłem sportami zimowymi, a dokładnie zacząłem jeździć na nartach i na desce.