Jak to się zaczęło?
Od dawna planowaliśmy ten wyjazd. Początkowo mieliśmy jechać we 3 lub więcej osób. Ostatecznie pojechaliśmy we dwóch - ja i Łukasz. To był nasz pierwszy dłuższy wyjazd tego typu - czyli sakwy, namiot itd. Najpierw zakładaliśmy trasę z naszego miasta nad morze (ok 600km) ale jednak po zastanowieniu i po namowach znajomych czy użytkowników forów wybraliśmy trasę wzdłuż wybrzeża.
Trasa rowerowa wokół Gór Bialskich zwanych Sudeckimi Bieszczadami.
Góry Bialskie to miejsce z rzadka uczęszczane przez turystów. Szlaki o niskim poziomie trudności, płaskie szczyty, duże zalesienie i niewielkie zaludnienie - tak w skrócie można scharakteryzować to miejsce.
Wyprawa jednodniowa - podjazd pod najwyższy szczyt karkonoski, tj. Śnieżkę (1602 m n. p. m.)
Z miejscowości Przesieka bardzo ostry podjazd drogą asfaltową na Przełęcz Karkonoską (1198 m n.p.m.) - droga nie jest dopuszczona dla ruchu samochodowego, niestety :/.
Z Przełęczy Karkonoskiej, już po stronie czeskiej, świetny, ok. 10 kilometrowy zjazd do Szpindlerowego Młynu, stamtąd zaś kolejny, już bardziej spokojny, zjazd do miejscowości Vrchlabi. Z tej najniżej położonej mieścinki na prezentowanej trasie (572 m n.p.m.) zaczyna się naprawdę ciężka walka, która trwać będzie już praktycznie do centralnego punktu trasy - Równiny pod Śnieżką, z najwyżej położonym punktem, tj. 1512 m n.p.m. (Luční Pláň).
Relacja filmowa z samotnej wyprawy rowerowej nad morze i z powrotem. W pierwszą stronę jechałem szlakiem rowerowym Odra-Nysa, jaki znajduje się po niemieckiej stronie. Na początku filmu zobaczycie trasę z wyszczególnieniem miejscowości przez które przejeżdżałem oraz długości etapów. A następnie sekwencje filmowe z różnych miejsc mijanych po drodze. Pokazuję wspaniałą ścieżkę rowerową - idealnie równą, bezpieczną (zero samochodów). Specjalne przydrożne zajazdy dla rowerzystów (noclegi, jedzenie) - marzenie!
To moja kolejna wyprawa rowerowa. Wiele podróżuję rowerem. Każdy urlop wypoczynkowy spędzam w ten właśnie sposób. Za każdym razem dwa tygodnie w drodze. W nogach już tysiące kilometrów na szosie, wiele wrażeń, w oczach setki miast, miasteczek i wsi.
Nieustające pragnienie wędrowania, oglądania, podziwiania coraz to nowych krajobrazów. Coś mnie popycha do tych wielkich wyryp. Pomimo konieczności włożenia dużego wysiłku, z każdego wyjazdu mam wiele satysfakcji i wręcz przyjemności z pokonywania własnych słabości, lenistwa.
26 stycznia - Belen. Jesteśmy w Belen i mamy za sobą ponad 600 km przejechanych po górach. Jest strasznie gorąco i trudno jest nam uwierzyć, że jest styczeń.
Ale może zacznijmy od początku?
Buenos Aires przywitało nas krótką ulewą. Wokół wszystko podobne jak w Europie jednak wysoka wilgotność nie pasuje do tego, co znamy. Wracają wspomnienia z Indii, choć tutaj wszystko jest jakby bardziej normalne.