Jako użytkownik dwóch kółek czuję się w obowiązku opisać niezmierne możliwości takiej wyprawy po Islandzkich zakątkach. Przy zaledwie kilku założeniach jest to miejsce wręcz idealne na tego typu wyprawę!!!
Nasza wycieczka była samochodowa więc piszę ten post bez konkretnego doświadczenia, niemniej podzielę się swoimi przemyśleniami.
Pierwsza rzecz to pogoda - bez kręcenia się zbytnio po zachodniej części Islandii uda się pewnie w większości zaakceptować pogodę. Nasza wycieczka odbywała się na przełomie Maja i Czerwca więc jeszcze troszkę czasami kropiło ale do wytrzymania.
Wyprawa jednodniowa - podjazd pod najwyższy szczyt karkonoski, tj. Śnieżkę (1602 m n. p. m.)
Z miejscowości Przesieka bardzo ostry podjazd drogą asfaltową na Przełęcz Karkonoską (1198 m n.p.m.) - droga nie jest dopuszczona dla ruchu samochodowego, niestety :/.
Z Przełęczy Karkonoskiej, już po stronie czeskiej, świetny, ok. 10 kilometrowy zjazd do Szpindlerowego Młynu, stamtąd zaś kolejny, już bardziej spokojny, zjazd do miejscowości Vrchlabi. Z tej najniżej położonej mieścinki na prezentowanej trasie (572 m n.p.m.) zaczyna się naprawdę ciężka walka, która trwać będzie już praktycznie do centralnego punktu trasy - Równiny pod Śnieżką, z najwyżej położonym punktem, tj. 1512 m n.p.m. (Luční Pláň).
Nasza wyprawa zaczyna się w Niemczech w Meppen. Stąd niedaleko już do granicy holenderskiej. Przeprawiamy się w stronę Emmen i tak zaczyna się dwutygodniowy rajd gdzie głównym celem jest Londyn i Paryż.
Do Meppen dojechaliśmy późnym wieczorem. Przemieszczaliśmy się ze Szczecina niemiecką koleją regionalną. Niestety niska cena biletów (bilet weekendowy 44 euro dzielony na 2 osoby) wiąże się ze sporą ilością przesiadek. Na pocieszenie można dodać, że pociągi w Niemczech w większości są niskopodłogowe i mają sporo miejsc na rowery. Pierwszy nocleg mieliśmy u znajomych i to był jeden z dwóch komfortowych noclegów w trakcie tej wyprawy.
Wyprawa dookoła Skandynawii zakończona. Dokładnie dwa miesiące podróży i przejechane rowerem 8277 kilometrów przez dziewięć krajów. Ponieważ wyprawa była połączona ze zdobywaniem wierzchołków do Korony Europy udało mi się zdobyć najwyższe wzniesienia i szczyty Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Szwecji, Norwegii i Danii. Najtrudniejszy do przejścia okazał się szczyt Szwecji - Kebnekaise 2117m.npm, ze względu na sporą odległość marszu – około 60km. Najwyższy szczyt Norwegii i całej Skandynawii - Galdhopiggen mimo sporej wysokości 2459m.npm nie był zbyt wymagający. Na trasie przez Skandynawię nie mogło zabraknąć bardzo popularnego miejsca na północnym krańcu Europy czyli słynnego Nordkapp jednego z dwóch najdalej na północ wysuniętych miejsc starego kontynentu.
Wczesna wiosna i łagodna aura sprzyjają rowerowym wycieczkom za miasto. Początek sezonu to również dobry moment na zakup nowego roweru i dodatkowego wyposażenia. Chciałbym zaprezentować wam kilka rankingów sporządzonych na podstawie danych z miesiąca marca otrzymanych z porównywarki cenowej Skąpiec.pl. Być może znajdziecie w nich coś ciekawego dla siebie.
W dalszej części artykułu znajdziesz 3 rankingi:
No i pojechałam na Zakarpacie. Było piękniej niż mogłabym sobie wymarzyć. Tamtejsze góry wyjątkowo celnie trafiają w moje estetyczne "klimaty" przyrodnicze i widokowe. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że najzwyczajniej zakochałam się w ukraińskich Bieszczadach i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Spełniłam jedno ze swoich marzeń. Skąd takie marzenie? Kiedyś pracowałam w Bieszczadach, w Wołosatem i spacery na Rozsypaniec były na porządku dziennym. Wolne w pracy godziny spędzałam na Rozsypańcu i podziwiałam rozległy widok na zagranicę. Na Ukrainę. Już na pierwszy rzut oka widać było, że tam jest inaczej, ładniej... i zamarzyłam, żeby tam być.
Kiedy skończy się wreszcie ta zima? To pytanie stawia sobie pewnie niejeden amator dwóch kółek, szczególnie gdy zima nie odpuszcza i opady śniegu nękają nas jeszcze pod koniec kwietnia. Śnieg w takich okresach jest zwykle mokry, a jazda rowerem w śnieżnej brei do przyjemności nie należy, choćby w kalendarzu była już wiosna.
Śnieżna zima to wymarzony okres do uprawiania sportów zimowych, takich jak różne odmiany narciarstwa czy snowboardingu. Sporty te dają równie dużo satysfakcji co jazda rowerem, a przy okazji całkowicie odciągają naszą uwagę od przykrych konsekwencji zimy.
Co zrobić by zima minęła niepostrzeżenie? Jak wykorzystać efektywnie tę porę roku?
Polecieć na drugi koniec świata, aby męczyć się długą jazdą na rowerze i żywić się kolejnymi porcjami makaronu z makaronem? Pedałować wiele dni przez zaśnieżone góry Alaski, czujnie rozglądając się za głodnymi niedźwiedziami? I w dodatku robić to za własne pieniądze, a co gorsza, dla przyjemności? Dla większości z nas to czyste szaleństwo, ale na szczęście nie dla Piotra Strzeżysza!