Uczestnicy wyprawy Long Walk Plus Expedition aktualnie przemierzają na rowerach Płaskowyż Tybetański.
Fragment z Dziennika Podróży
Po pokonaniu północnej części Płaskowyżu Tybetańskiego dotarliśmy do stolicy Tybetu, Lhasy. Był to zdecydowanie najtrudniejszy etap naszej wędrówki, głównie z powodu porywistego wiatru i tym samym dużego wysiłku na wysokościach przekraczających często 5000 n.p.m. Dopiero w Lhasie mogliśmy się zregenerować. Odpoczywaliśmy przez trzy dni.
Przez ostatnie dwa tygodnie przedzieraliśmy się przez północną część płaskowyżu tybetańskiego i wreszcie dotarliśmy do stolicy Tybetu. Kraina przez którą jechaliśmy to ogromne pustkowie położone właściwie cały czas powyżej 4.500 m. npm. O wysokościach jeszcze napisze ale najpierw słowo klucz: "wiatr, wiatr i jeszcze raz wiatr". Nasz nieodłączny towarzysz a właściwie koszmarny wróg.
Uczestnicy wyprawy Long Walk Plus Expedition aktualnie przemierzają Chiny. Łącznie przejechali na rowerach już 2000 kilometrów w tym 1000 kilometrów przez Chiny i dalej zmierzają w kierunku płaskowyżu tybetańskiego. Przed nim Tybet oraz wysokie przełęcze a co za tym związanie sprawdzenie swojego organizmu na wysokościach powyżej 4000 m npm.
Andanza de Honker dotarła już do Barcelony - celu swojej podróży. Gratulacje! Po 26 dniach pełnych przygód podróży, przejechaniu około 2880 kilometrów harcerze mogą teraz w pełni oddać się zwiedzaniu tego ciekawego hiszpańskiego miasta. Podczas podróży przez Niemcy i część Francji pogoda nie sprzyjała do końca dzielnym rowerzystom, natomiast tuż po opuszczeniu Lyonu zdecydowanie się zmieniła. Dotychczasowe opady zastąpił lejący się żar z nieba sięgający czasami nawet 50 stopni Celsjusza.
Bartek, Tomek i Filip z Long Walk Plus zakończyli właśnie kolejny etap swojej podróży - etap konny, który prowadził przez Mongolię i rozpoczęli już ostatni odcinek swojej podróży, który pokonują rowerem. Przed nim 4500 km przez mongolskie stepy, pustynie Gobi, Tybet i Himalaje. Długość trasy do pokonania rowerem znacznie się wydłużyła, a to ze względu na problemy z załatwieniem koni.
Od 15- tego sierpnia grupa harcerzy - uczestników wyprawy rowerowej do Barcelony jedzie na terenie Francji. Za nimi już przejechana trasa w Niemczech oraz większe i mniejsze przygody, które miały miejscem na tym odcinku, czyli naprawa auta, kraksa rowerowa, 22 kilometrowa piesza wycieczka dwóch Śmiałków ze szpitala do miejsca kraksy, spanie na miejskim parkingu a także 14-dzień wyprawy nazwany najlepszym dniem wyprawy, a to głównie za sprawą darmowego noclegu z wyżywieniem w hotelu.
Jesteśmy właśnie w Wiśniowcu. Przez ostatnie kilka dni walczyliśmy z ukraińskimi polnymi drogami, nieoznakowanym zamków, oraz ruin. Za drogowskazy służył nam koniec języka, a że nikt ukraińskiego nie zna, to było ciekawie. Wczoraj w drodze do Tarnopola pękła nam opona (nowo zakupiona przed wyprawą). Konieczne było szycie. Na dodatek padał deszcz więc podróż do większego miasta odbyła się w strugach wody. Na szczęście udało się znaleźć odpowiedni sklep i na nowej oponie jedziemy dalej.
Grupa harcerzy zmierzająca rowerami do Barcelony obecnie jedzie na terenie Niemiec, kierując się ku granicy niemiecko - francuskiej.
Za nimi już nie tylko odcinkek trasy w Polsce oraz smaczne darmowe pizze ale również kilka załatanych dziur w dętkach, drobne i poważniejsze naprawy sprzętu a także masa wrażeń których dostarcza im każdy kolejny dzień wyprawy oraz spotykani ludzie. O tym jak przebiega ich wyprawa można przeczytać na stronie wyprawy honker-andanza.zhr.pl.