Poruszać się będziemy możliwie najbliżej wybrzeża po lokalnych drogach, ścieżkach pozwalających na przejazd rowerem. Naszą trasę dokumentować będziemy za pomocą odbiornika GPS. Naniesiemy ją następnie na dostępne nam mapy. Jezioro Titicaca jest największym żeglownym jeziorem wysokogórskim świata położonym na wysokości ok. 3810 m.n.p.m. Niektórzy twierdzą, że to jedyne miejsce na świecie, w którym można zapaść na 2 choroby: górską i morską. Jego powierzchnia jest ponad 70 razy większa od naszych Śniardw i wynosi 8372 km 2 Po drodze zmuszeni pokonać będziemy min. 25 rzek o różnej szerokości i głębokości. Kolejnym wyzwaniem będzie nawigacja na podstawie zdjęć satelitarnych uzyskanych z Internetu, z powodu problemów z uzyskaniem dokładnych map topograficznych. Warto wspomnieć o infrastrukturze drogowej (a raczej jej braku) na naszej trasie. W większości będą to drogi lokalne szutrowe, piaskowe, lub kamieniste. O asfalcie będziemy mogli pomarzyć w czasie noclegów.
Naszym największym problemem jest niewiedza, w jaki sposób nasze organizmy zachowają się na takiej wysokości. Od nich zależeć będzie najwięcej. Jeżeli nie będą podatne na chorobę wysokościową to mamy szansę na zrealizowanie swoich założeń.
Niektórzy być może powiedzą, że nie jest to żaden nadzwyczajny wyczyn. Nie będziemy, bowiem eksplorować żadnego kanionu, nie wejdziemy na najwyższy szczyt pasma górskiego, nie odkryjemy także żadnego nowego skrawka lądu? Chcemy jednak pozostawić coś po sobie, co może przydać się innym turystom zwiedzającym Peru. Oprócz wytyczenia trasy skupimy się także na ludziach żyjących przy jeziorze. Liczymy, iż fakt odejścia od głównych tras pozwoli nam na poznanie mieszkańców tamtych terenów żyjących z tego, co ich przodkowie, a więc rybołówstwa. Będziemy mieli okazję zobaczyć jak naprawdę ubierają się autochtoni niezwiązani z turystycznymi miejscowościami. Ufamy, iż dzięki temu uda nam się poznać historię tego narodu tak odmiennego od naszego, a jednocześnie sięgającego czasów świetności Inków.
Dlaczego wybraliśmy Peru?
Pomysł, aby zwiedzić inny kontynent tkwił w mojej głowie od wielu lat. Zafascynowanie Ameryką Południową nastąpiło po przeczytaniu dwóch ostatnich książek Alfreda Szklarskiego opisującego przygody Tomka Wilmowskiego jeszcze z okresu szkoły podstawowej. Z czasem zastanawiałem się, jaki kraj obrać za cel wyprawy. Peru wydaje się miejscem idealnym, ze względu na to, co ma do zaoferowania. Znaleźć tam można wysokie góry, dziką i niebezpieczną dżunglę, rdzennych Indian i ich fascynującą, zupełnie odmienną od polskiej, kulturę. Warto również wspomnieć o starej cywilizacji Inków oraz ich spuściźnie w postaci Machu Picchu czy Ollantaytambo.
W tym roku wraz z czwórką śmiałków chcę poznać od kuchni to, co Ameryka Południowa ma do zaoferowania. Warto wspomnieć, że w historii tego kraju złotymi zgłoskami zapisało się kilku Polaków. Najbardziej chyba znany to Ernest Malinowski, który w XIX wieku zbudował w Peru najwyżej położoną trasę kolejową na świecie. Trasa ta została zaliczona do 7 cudów techniki XIX wieku. Kolejnymi znanymi polakami byli Tony Halik i Elżbieta Dzikowska, których wyprawa dokonała odkrycia ostatniej stolicy Inków Vilcabamby. Natomiast studencka wyprawa kajakowa Canoandes'79, odkryła w 1981 roku najgłębszy na ziemi Kanion Colca, który jest obecnie drugą największą atrakcją turystyczną Peru.
Wyzwaniem dla nas będzie na pewno pokonywanie rowerem trasy na wysokości powyżej 3800 m.n.p.m. Dodatkowo ciekaw jestem peruwiańskiej kultury i gościnności. Razem z grupką pasjonatów, którzy chętni są poznać te jakże odległe tereny, mam zamiar przemierzać peruwiańskie drogi, spać w namiocie tam, gdzie noc nas zastanie oraz poznać zwyczaje tubylców i inną rzeczywistość toczącego się tam życia. Z perspektywy siodełka rowerowego chcemy przekonać się ile prawdy niosą w sobie wszystkie barwne ipięknie ilustrowane foldery turystyczne. Naszym celem będziepoznanie realiów życia zwykłych ludzi żyjących z dala od wielkich miast, którzy wychowywani byli w duchu poszanowania dla historii inkaskiej świetności oraz walki z europejską konkwistą.
Z Polski zamierzamy dostać się samolotem do stolicy Peru - Limy. Biorąc pod uwagę fakt, iż na wyprawę możemy poświęcić tylko 4 tygodnie, trasa pokonywana rowerem jest nieco ograniczona. Chcąc jak najlepiej poznać ten południowoamerykański kraj, zmuszeni będziemy korzystać także zpublicznych środków transportu. Przewidywana trasa rowerowa to około 2000 km po peruwiańskich drogach i bezdrożach.
Z Limy transportem lokalnym chcemy dotrzeć do Arequipy, gdzie chcemy zrobić zakupy i odbyć 1 dniową aklimatyzację na wysokości 2300 m.n.p.m. Następnie udamy się do Puno zlokalizowanego przy jeziorze Titicaca. Ze względu na osiągniętą wysokość także tutaj przeznaczymy dzień na aklimatyzację. Kolejne dni to już objeżdżanie jeziora. Po wypełnieniu naszego pierwszego celu skierujemy swoje rowery do oddalonego o 600 km. Cuzco, które było pierwszą stolicą Imperium Inków w Peru. W planach jest zwiedzanie miasta oraz twierdzy w Sacsahuamán. Później chcemy odwiedzić miasta związane ze starożytnym Imperium Inków takich jak Ollantaytambo, czy też najlepiej zachowane i najsłynniejsze Machu Picchu. Przy niedomiarze zmuszeni będziemy użyć transportu publicznego tak, aby zdążyć na powrotny samolot do Polski.